poniedziałek, 15 lipca 2013
Portrane part 2
Wracam w niedzielę do Portrane, w rejon The Alley. Szybka rozgrzewka na Martin Burly i Rhubard Jam oba za 6a i zaczynam czyścić chwyty na Andy's Problem 7a. Ostatnio nie dałem rady, tym razem po pierwszej próbie jedynym problemem okazują się mokrawe chwyty. Po kolejnym dokładnym oczyszczeniu nie tracąc czasu wstawiam się i łapę kluczową krawądkę lewą ręką, następnie prawa ręka na oblaja typu "zero tarcia" ale przy takim ustawieniu ciała, że jakie by nie było to trzyma cholernie dobrze, stąd już tylko bańka do chwytu na lewą rękę jakieś metr powyżej i po trawersie w prawo lub w lewo, ja wybrałem opcję w lewo jest 7a. Sam boulder bardzo fajny, wywieszony z dużymi chwytami, z dołu można rozpracować sekwencję i nie ma tutaj żadnej magi typu "o co tutaj kurwa chodzi". Na zakończenie doładowałem jeszcze treningowo kilka krótkich przewieszonym problemów sit start na przeciwległej skale. Próbowałem jeszcze wstawić się na prawo od The Clit, nawet chwyty poczyściłem, jednak bardzo hardcorowo to wygląda. Ściana w tym miejscy wywiesza się więcej niż 45stopni, na dodatek nie ma zaginających się chwytów tylko same odciągi, finezyjnie wykręcające nadgarstki i miażdżące psychikę wspinacza. Samo to chyba, że w tym miejscu nie ma żadnego boulderu mówi samo za siebie. Jeżeli na Andy's Problem o wycenie 7a widzę chwyty, które da się złapać i odległości pomiędzy nimi pozbawione są jakiegokolwiek paramertu, to ile może mieć coś mocno przewieszone z dalekimi przechwytami, trudnymi do utrzymania, nie mówiąc już o zadaniu z nich dalej? Najtrudniejsze coś co kiedyś machnąłem to coś około 8a, więc tutaj bynajmniej wizualnie wygląda to na minimum 7c. Oczywiście wszystko to czysta spekulacja, najlepiej wstawić się i zrobić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz