Pierwsza wizyta w Lough Dan i trafiłem onsight, lecz czasowo trochę to zajęło. Najpierw około godziny jazdy samochodem, później znowu godzina na piechotę i niby byłem już na miejscu tzn widziałem skały.
W oddali bouldery w rejonie Lough Dan |
Czyli raz, dwa, trzy, hopsa, hopsa, hopsa i gotowe. Za to podszedłem do rzeki i żadne hopsa, hopsa, hopsa nie wchodziło w rachubę. Spojrzałem w lewo i załamka:
Spojrzałem w prawo i szybko odwróciłem wzrok, jeszcze gorzej:
Ja pierdolę, byłem tak blisko, skały na wyciągnięcie ręki, crashpad gotowy do rozłożenia, magnezja w woreczku odpowiednio zbrylowana, wszystko gotowe, tylko ta cholerna rzeka na drodze. Teoretycznie w miejscu w którym uważałem, że można by przejść rzekę, wrzuciłem niewielki patyk o długości około 80cm i cały kurwa zanurzył się w wodzie. Skoro mam 173cm wzrosty to jakbym wlazł do rzeki to jeszcze bym wystawał 93cm ponad. Zakładając, że byłbym w Hiszpanii, gorąco, temperatura 35st, woda błękitna to wlazłbym z uśmiechem na ustach. Ale byłem w Irlandii, temp 15st, a przy silnym wietrze odczuwalna 10, temperatura wody jeszcze niższa, a woda o zgrozo! jedyny kolor jaki przypominała to kolor czarny, to ja dziękuję za taką kąpiel. Zresztą w ogóle wejście do wody było poronionym pomysłem, kto wie co by mnie jeszcze tam chapsnęło.
Przeskoczenie rzeki również było niemożliwe. Zakładając, że ostatni skok w dal oddałem na wf-ie w podstawówce i było to około 4 metrów to teraz kiedy jestem już powiedzmy w "średnim wieku" lepiej nie będzie. Nawet jeżeli wyjdę dobrze z progu i dostanę podmuch wiatru w plecy jak nasz ex skoczek Adaś Małysz to maksymalnie osiągnę 4,5metra co oznacza że pierdolnę w sam środek rzeki, czyli tam gdzie najgłębiej. Pływać to ja jeszcze potrafię, ale co ja kurna na basen przyszedłem? Ogólnie jeszcze przemieszczałem się wzdłuż rzeki z nadzieją znalezienia najlepszego miejsca niestety bezskutecznie, następnym razem będzie lepiej. Zresztą jurto też jest nowy dzień, zawsze można gdzieś pojechać i tego się trzymam na szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz