Glenmalure, czyli kontynuacji braku formy ciąg dalszy. Jeszcze jeden taki wyjazd i chyba zacznę trenować :) Plan był prosty, znaleźć skały położone blisko drogi określane jako Hollywood, w celu rozwspinania się. Skał nie znalazłem i najlepiej wybrać się z kimś, kto już tam był. Ale po zastanowieniu naszła mnie taka myśl, że skoro w przewodniku nie ukazały się żadne zdjęcia z tego miejsca, to może nie warto tego w ogóle szukać. Samo to, że skały znajdują się w lesie, źle świadczy. Przy panującej tutaj wilgoci, a w Wicklow pomnożonej razy dwa, czasami mech pokrywający skałę jest niemożliwy do wyczyszczenia, więc może się okazać że określenie skała może być bardzo naciągane. Na szczęście jadąc 2 kilometry dalej nieopodal drogi znajduje się Ballinafunshogue Boulder. Fantastyczny w miarę wysoki głaz z nazwą jak dla mnie nie do wymówienia :)
Próbowałem słynnego Kinky Reggae jednak za trudny był jak dla mnie i również z jednym crashem nie czułem się komfortowo. Za to dość szybko uporałem się z
The Scratcher 6c przy czym warto zaznaczyć że nie startowałem stricte sit start, jednak startując możliwie z najniższych chwytów, co mimo wszystko mogło obniżyć wycenę. Musiałbym walnąć crasha w wygasłe ognisko, a następnie inhalować się tym pyłem razem z całą rodziną w drodze powrotnej więc darowałem sobie takie rarytasy. Wielkie dzięki Anecie za fotki, a córce za cierpliwość w podróży. Kilka filmów z przejść lokalsów na
vimeo.
|
The Scratcher |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz