czwartek, 31 maja 2012

wtorek, 29 maja 2012

Leviathan powtórzony


News wart odnotowania: Barry O'Dwyer w weekend przechodzi Leviathan 8a Fb w Portrane. Film z przejścia pod linkiem http://vimeo.com/42995680

Frustracyjny bouldering

Frustracyjny bouldering to taki nie odwzajemniony, czyli bez efektów pomimo własnych nakładów. Ja ostatnio przeżyłem taki weekend próbując zrobić problem (aż wstyd o tym pisać) o wycenie 6c. Wybór padł ponownie na Portrane, lecz z racji przypływu morza czasu na bouldering zostało niewiele. Szybka rozgrzewka na kilku 6a i nawet na jednym 6c. Jest dobrze! i czas na X-men'a 6c i tutaj to "dobrze" się skończyło bardzo szybko. Niemoc zrobienia boulderu  wzięła górę i w zasadzie nic nie mogłem zrobić. Sam problem forsuje niewielki dach z którego sięgamy do obłego chwytu  wielkością przypominający bochenek chleba, a potem do następnego. Nadmorskie oblaje pozbawione jakiegokolwiek tarcia potrafią czasami sponiewierać. Pocieszające jest to, że podobno nikt jeszcze go nie zafleszował, choć kończy się na dwóch metrach wysokości i tak naprawdę cały rekonesans można zrobić stojąc z boku oglądając chwytu niczym rzeczy w hipermarkecie.
Niedzielny wyjazd to już czysta rekreacja, jedziemy na plażę do Donabate. Gdzieś wrzucają rzeczy do auta mimochodem wrzucam również buty z magnezją. Nawet naszła mnie taka myśl, czy nie wozić butów do wspinu i magnezji niczym koła zapasowego w aucie. W sumie nigdy nie wiesz kiedy złapiesz gumę, tak samo jak nigdy nie wiesz czy przejeżdżając gdzieś nie natrafisz na interesującą skałę. W obu przypadkach jeżeli nie posiadasz odpowiedniego sprzętu możesz się tylko przyglądać rzucając na lewo i prawo słowa na "k". Wracając do plaży, na plaży było chu...owo, gdyż wiało i było zimno, a do Portrane było tylko kilka kilometrów, grzechem śmiertelnym byłoby nie podjechać. Tradycyjna rozgrzewka jak zawsze, zamiast crasha tym razem karimata, zresztą nawet to i lepiej, trzyczęściowy crashpad na dwóch metrach wysokości wygląda trochę komicznie. Pierwsza próba na X-men'ie - spadam z ostatnich chwytów. Kolejna próba i kolejna porażka z ostatnich chwytów. Frustracja narasta ale, jeszcze jest pod kontrolą. W końcu się motywuję i robię chyba najtrudniejsze 6c w moim życiu.

poniedziałek, 21 maja 2012

Bullock Harbour

Miejsce to odwiedziłem dawno temu i pierwsze wrażenie jest jak widać istotne, gdyż wtedy miejsce to nie powaliło mnie zachwytem, tak też było tym razem. Po tygodniu pracy przeplatanej lekkim treningiem i zmienności pogodowej w końcu nadszedł weekend i wybór na niedzielny wypad padł na Bullock Harbour. Miejsce to jest niewielkim portem na południe od Dún Laoghaire ze skalistym wybrzeżem. Niestety miejscówka wygląda strasznie, pełno wokół puszek po coli, piwie itp. Ponadto jeden z boulderów nazywa się Graffiti 5 Fb choć w zasadzie każdy boulder mógłby sie tak nazywać, gdyż wszystko jest umazane farbą, a raczej upierdolone napisami i to perfidnie. 



Pomimo fatalnego wyglądu jakość boulderów może zaskoczyć, a to za pewne za sprawą rewelacyjnego tarcia. Dużo co prawda to tego boulderowania tam nie było, ale mnie osobiście przypadły do gustu dwa bouldery. Pierwszy to The Steam 6b Fb (na zdjęciu ukośna rysa w środku ściany z czarnymi zaciekami) oraz The Wall 4+ Fb bardzo łatwy, ale wysoki. Miejsce na pewno nie warte odwiedzenia jeżeli ktoś miałby tam jechać specjalnie ale będąc przy okazji można zajrzeć. W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Dalkey i kultowy trawers. Od lewej do prawej puścił tzw "niski trawers" 6c Fb, puścił na szczęście w odpowiednim momencie, gdyż skóry na palcu zaczynało powoli brakować.

poniedziałek, 14 maja 2012

PORTRANE - VIDEO

PORTRANE

Dwa dni boulderingu i dwa dni w Portrane, ale zacznę od soboty. Szkoda byłoby marnować takiego dnia  na siedzenie w domu zwłaszcza, że ostatni tydzień nie rozpieszczał pogodowo. Po niskich temperaturach jak na miesiąc maj, w sobotę przyszły upały, no może nie do końca, ale ja czasami tak się czułem boulderując w Portrane w pełnym słońcu.  Ogólnie miejscówka wg mnie ma jeden duży plus - jest dobra  do doładowania. Skały to tak naprawdę niewielkie klify nadmorskie. Większość boulderów jest przewieszona i siłowa a wapienny charakter skał powoduje, że nie ma tutaj wiszenia na skórze tak jak w granicie. Rejon ten jest mi dobrze znany a treningowy charakter wyjazdu powoduje że wybór pada na sektor Ground Zero. Crash pad tak naprawdę w tym sektorze jest zbędny, ja posiłkowałem się zwykłą karimatą oddając crasha Anecie do leżenia. Po rozgrzewce na najłatwiejszych problemach i kilku V1 (tutaj V1 to 5) lista wygląda następująco
  1. Corner's crack 5+ 
  2. Roof left hand 6a
  3. Roof right hand 6a+
  4. "bez nazwy" 6b+
  5. The Pinch 5+
  6. Roof traverse 6a
Próbuję jeszcze The Flow Stone 7a ale coś mi nie idzie. Problem ten zrobiłem jakieś trzy lata temu, ale zamiast ścisku sięgnąłem do odciągu i stwierdziłem wtedy że sprawiedliwe 7a. Tym razem próbuję ze ściskiem ale nie puszcza. Widziałem wielu boulderowców próbujący ruch ze ścisku i kiepsko im to wychodziło, natomiast tak naprawdę ciężko sięgnąć to tego chwytu startując z przysłowiowej dupy, że już nie wspomnę o precyzyjnym ustawieniu się i sięgnięciu z tego wyżej. Jak to ma 7a to przechodzę na celibat i przyodziewam habit (mam na myśli oczywiście celibat alkoholowy). Po kilku nieudanych i bezowocnych próbach pasuję i przechodzę do niewielkiej groty z rewelacyjnym boulderem z klamami dachowymi i końcowym długim sięgnięciem za krawędź dachu.
    7. Kev's roof 6c
I na zakończenie w innym sektorze kończę dzień na
    8. Spiderman 6c+

Niedziela to kontynuacja boulderowania w Portrane tym razem w sektorze The Arch. Po rozgrzewce na Richie's 5 w zasadzie jadę od prawej do lewej
  1. 3x "bez nazwy" 6a
  2. Doc Octopus 6a+
  3. Fisting 6a
  4. Morning Glory 6b
  5.  "bez nazwy" 6b
  6. The Ear 6a+
  7. Radioactive Seaweed 6c
  8. Peter Marks 7a
Co do Radioactive i Peter mam mieszane odczucia co do wyceny, raczej powinno być o stopień w dół, choć jak ktoś jest niższego wzrostu może mieć nie lada problem. Natomiast jeśli chodzi i Morning Glory to dołożyłbym plusa tak samo jak do Fisting.

Morning Glory 6b

sobota, 5 maja 2012

The perfect boulder problem - Hollytree roof

Kolejny dzień, zresztą który to już z rzędu z temperaturami nie przekraczającymi 9st C. Na pewno plusy tak niskich temperatur to bardzo dobrze trzymające chwyty i tak też dzisiaj było. Brak możliwości pojechania gdzieś dalej spowodował, że po raz kolejny będzie The Scalp. Rozgrzewka dzisiaj polegała na wypiciu kubka kawy, rodzaj latte w ilości sztuk jeden, a dokładnie 0,25l sporządzonej własnoręcznie. Po takiej rozgrzewce udaliśmy się pod Plank Arete 6a oraz sąsiadujący Gen Tilly 6b+. Oba problemy to SS, niskie, bezstresowe, z dobrym lądowaniem i dobrymi chwytami.

Gen Tilly 6b+

Kilkanaście metrów powyżej znajduje się głaz z Hollytree roof 7a+. Skoro podczas ostatniej wizyty puściło 7a, więc z natury rzeczy wypadałoby się przystawić do 7a+. Solidne przewieszenie, duże chwyty, zahaczanie prawej pięty i na końcu banieczka do wiadra na odlocie. Te kilka rewelacyjnych ruchów skłoniło mnie do refleksji, że jakby większość baldów wyglądała jak ten to rzucam wspinanie z liną. Jeszcze jedna rzecz warta odnotowania; autorem wszystkich zdjęć na blogu jest Aneta.

Hollytree roof 7a+

wtorek, 1 maja 2012

A new problem?

Ostatnia wizyta na "Skalpie" to również nowy boulder o nazwie Baby Dragon SS 6b Fb. Wycena to oczywiście tylko propozycja a przystawka forsuje krótkie przewieszenie na lewo od Shady Bitch. Boulder jest  łatwiejszy niż wygląda w rzeczywistości, a start zaznaczyłem na zdjęciu poniżej plus parę fotek z przejścia.